ciągnąć do wojska, — szeptała młoda mężatka z za Portu.
— Jestem przerażona, — rzekła bojaźliwie pani Jimowa Howard, — jestem przerażona, że Jim zechce się zaciągnąć i boję się, z drugiej strony, że może stracić przeze mnie do tego ochotę.
— Wojna zakończy się na Boże Narodzenie, — mówił Joe Vickers.
— Niechaj narody europejskie walczą z sobą, — zaperzał się Adam Reese.
— Jak był małym chłopcem, nieraz dostawał ode mnie baty, — wrzeszczał Norman Douglas, mając prawdopodobnie na myśli jednego z młodych ochotników. — Tak, panie, biłem go, ile sił starczyło, a teraz jaki zuch z niego.
— Egzystencja Państwa Brytyjskiego znajduje się w bardzo ryzykownej sytuacji, — dowodził pastor Metodystów.
— Jednakże mundury mają specjalny urok, — wzdychała Irena Howard.
— Wojna ta jest raczej wojną handlową i nie warto, aby Kanadyjczycy przelewali swą młodą krew, — twierdził jakiś nieznajomy z hotelu.
— Blythe‘owie przyjmują to wyjątkowo spokojnie, — uśmiechała się Kasia Drew.
— Młodzież żądna jest przygód, — charkotał Natan Crawford.
— Mam bezwzględne zaufanie do Kitchenera, — mówił doktór z za Portu.
— „Daleka, daleka droga prowadzi do Tipperary“, — mruczał Ryszard Mac Allister.
Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/91
Ta strona została skorygowana.