Strona:Lud białoruski na Rusi Litewskiej T1.pdf/16

Ta strona została przepisana.

zdołałem zgromadzić wcale poważny objętością materyał do etnografii zaścianków tutejszych, a na pochwałę jej niezwykłej pamięci to tylko nadmienię, że podała już drowi Karłowiczowi do 300 mełodyi, a jest to zaledwo połowa tych, które się jeszcze mieszcza w jej głowie. Idąc w ślady matki, niemało piosenek, zabobonów i przysłów z różnych okolie Rusi Lit. dostarczyła mi córka naszej Szecherezady białoruskiej Pelagia, a babce jej „Podkomorzynie“ już nieżyjącej 90-cioletniej staruszce, zawdzięczam niejedną opowieść, które z rzadkim już dzisiaj darem obrazowej wymowy opowiadać umiała. Pielęgnując w swem sercu tradycye ubiegłych wieków, poczciwa „Podkomorzyna“ (Teresa Kołłupajłowa), pomimo zgrzybiałego wieku, umysł miała tak czerstwy, że jeszcze na dwa miesiące przed zgonem, goszczącemu podówczas nad Niemnem drowi Karłowiczowi, podawała nuty i polskie teksty starodawnych dum zaściankowych i pieśni, pomiędzy któremi pamiętam była nawet jedna owych rycerzów Maryi — konfederatów barskich.
Mówiąc o całej rodzinie, z serdeczną wdzięcznością godzi się jeszcze wspomnieć o działalności siostrzeńca p. Kiersnowskiej, Antoniego Wysockiego. Ciekawy, sprytny, obdarzony wyborną pamięcią i znajomością języka białoruskiego oddał mi nieocenione przysługi; posyłany zawsze tam, gdzie sam dotrzeć nie mogłem, wywiązywał się z zadania o tyle, że w przeciągu lat siedmiu, z różnych okolic pow. wołkowyskiego zdołał mi już dostarczyć obok mnóstwa wierzeń, pieśni i przysłów, całe seciny legend, klechd i przypowieści ludowych.
Skromny ten poczet łaskawych pomocników moich zamyka zawsze dla nauki chętny i uczynny pan Jan Dzieżko, właściciel m. Ustronia, położonego pod puszczą Różańska, który, będąc włościaninem z nad Biebrzy w Sokólskiem, wielce mi ułatwił dokładne zbadanie ludu w swych rodzinnych stronach.
Tym wszystkim osobom składam podziękowanie staropolskiem serdecznem: „Bóg zapłać!“