1. Gdzie idziesz? 2. Poco? 3. Naco? 4. Wiem go. 5. Po ile? |
Do lasa. Po kijak. Na dzierżak. Utnę go. Po tyle. |
I w tem miejscu po odmierzeniu dziesięciu miar ucina się kij. Kij na bijak mierzy się podobnie, powtarzając przy mierzeniu:
1. Gdzie idziesz? 2. Poco? 3. Naco? |
Do lasa. Po kijak. Na bijak. |
Poczem ucina się kij, po odmierzeniu sześciu miar. A zatem stosunek długości dzierżaka do bijaka da się przedstawić cyfrowo stosunkiem 10:6. Na jednym końcu dzierżaka i bijaka są skórzane kaptury lub kapy, niby uszy, na które używa się zawsze skóry z nóg bydlęcych. Skórę tę składa się w troje
i zgina tak, aby utworzyła w połowie ucho i, zostawiwszy to ucho wolne ponad końcem dzierżaka lub bijaka, otacza się skórą kij i obwiązuje mocno. Następnie przez oba kaptury przewleka się cienki rzemyk, zwany sforą, cwórką, sponą lub
uwięzadłem. Na Mazowszu rzemienne lub żelazne uwięzaki spaja ogniwo, zwane gązewką.
Młóci się zwykle w pojedynkę, dwójkę, w trójkę i w czwórkę, a wyjątkowo w piątkę, bo trudno wtedy takt utrzymać. Żyto i pszenicę najpierw przycierają, to znaczy snopki, rozłożone na boisku, nierozwiązane młócą najpierw z jednej strony, potem przewracają je i młócą z drugiej strony, nie wymłacają jednak wtedy jeszcze wszystkiego ziarna. Przetarte snopki rozwiązują, rozścielają na boisku, młócą, przewracają na drugą stronę i znowu młócą. Następnie biorą po garści słomy omłóconej, wytrząsają z niej mierzwę, a słomę długą, równą, układają i wiążą w wielkie snopy, zwane ociepkami. Jęczmienia, orkiszu, owsa nie przycierają, ale biją w snopki rozwiązane lub nierozwiązane nawet, aż powrósło pęknie pod razami.
Cepy są właściwie formą już bardziej kulturalnie rozwiniętą, bo niegdyś oddzielanie ziarna odbywało się przy pomocy walcowatych tłuczków. Dawny ten zwyczaj pojawia się u nas
czasem, zwłaszcza tuż po nowych zbiorach, gdy niema już starego ziarna w komorze, a nowego jeszcze nie wymłócono.