Strona:Lud polski. Podręcznik etnografji Polski.djvu/122

Ta strona została przepisana.

błogosławiąc, kładzie pannie młodej pod wianek lub za gors zawiniętą odrobinę chleba, soli i miodu, oraz pieniądz. Jeśli zaś panna młoda jest sierotą, wzywają zmarłych rodziców.
Nakoniec wóz już zajeżdża przed dom, by zawieźć pannę młodą do kościoła; poczyna się śpiew, w którym dziewczyna żegna się z rodziną, domem, każdym zakątkiem i progami domu rodzinnego. Pieśń młodego wzywają: „Siadaj, siadaj na wóz, moje kochanie, nie pomoże twoje płakanie, konik zaprzężony już“; na co ona odpowiada: „Jakże ja z tobą będę siadała, kiedym się z matką nie pożegnała“ i t. d. Wogóle młoda żegna się z wielką boleścią z rodziną i z tem wszystkiem, co dotąd było jej drogie i dopiero jakby przemocą daje się porwać.
Panna młoda jedzie na wozie, a obok niej starsza druchna (ryc. 54). Pan młody jedzie z drużbami konno, a orszakowi jego przewodniczy starszy drużba, zwany też marszałkiem, z rózgą weselną. Matka kładzie przed wozem chleb, aby w drodze całego życia nowożeńcom towarzyszył. Skrzypek jedzie na jednym z wozów, a śpiew i muzyka prawie ani na chwilę nie ustają. Do kościoła wchodzą wszyscy parami, a wówczas skrzypek gra starodawnego marsza. Do ołtarza prowadzi pannę młodą jej brat, a pana młodego druchny. Po ślubie panna młoda chowa się za ołtarz, skąd ją wyprowadzają drużbowie i oddają panu młodemu.
Jazda zpowrotem jest równie huczna, a jeszcze więcej