Prócz zwierząt, które lud czci, odczuwając dla nich jakby pewną przyjaźń, — jest wielka grupa takich, które szanuje, ale raczej z obawy, gdyż zwierzęta te są wcieleniem złych duchów. Do tych zwierząt należą: kot, wrona, kruk, sowa, nietoperz, a nawet tak bardzo poważany wąż. O innych drobnych zwierzętach opowiada lud różne przesądy, a więc o takich owadach, jak biedronka, majka, dalej o motylach i ćmach, o pająkach i rakach. Prawie niema stworzenia, choćby najdrobniejszego, na które lud nie miałby swego odrębnego poglądu.
Przesądny sposób patrzenia na całą przyrodę oddziałał bardzo charakterystycznie na lecznictwo ludowe.
Lud polski nie uważa nigdy choroby za wynik nieprawidłowego funkcjonowania organizmu lub działania jakichś nieprzyjaznych wpływów zewnętrznych. Przeciwnie, w jego pojęciu choroba jest czemś obcem, wrogiem, niekiedy nawet pochodzącem od złego ducha lub czarownicy, względnie powstaje ona wskutek zazdrości i nienawiści innych ludzi. Oczywiście, na rozwój i przebieg choroby wpływa zasadniczo dzień rozpoczęcia się choroby, a więc okoliczność, czy jest to dzień feralny, nieszczęśliwy, czy też nie. Zresztą, medycyna ludowa — zwłaszcza w zapatrywaniach swych co do genezy chorób — zbliża się nieraz do dawnej patologji humoralnej. Baby w Krakowskiem uważają za przyczynę wszelkich cierpień krew, żółć i pokarm, a uzależniają zdrowie ludzkie od stosunku mieszania się „soków“. Poza tem, szuka się przyczyny choroby w tem miejscu, gdzie objawia się ból. Odpowiednio do tych zapatrywań na powstanie i przyczynę choroby stosuje lud właściwe sobie lekarstwa.
Przedewszystkiem modlitwa jest bardzo skutecznym środkiem do odzyskania zdrowia. Modlitwa ta nawet w swej formie chrześcijańskiej ma wiele dawnych rysów przedchrześcijańskich. Widzimy to np. w zażegnywaniach z Kieleckiego, które mają następujące brzmienie:
„O mój bólu, o mój piękny, mój najpiękniejszy, mój najśliczniejszy, proszę cię, imieniem panny Marji, proszę Cię