dialogu między chłopcem a dziewczyną, która stara się umknąć, przybierając coraz to nowe postacie (Choćbym ja jeździł we dnie i w nocy...); forma ta dialogowana jest bardzo stara a od powstania sycylijskiego „Contrasto“ Ciula dal Camo bardzo popularna. Echem średniowiecznej poezji jest też zapewne pieśń o zabranych kluczykach od „serdeczka“. Podobnie i piosnka o dziewczynie, której uciekł gołąbek, przyszła do nas z Włoch za pośrednictwem lutnistów włoskich.
Do cyklu pieśni miłosnych należą liczne piosnki, zawierające skargę dziewczyny, której rodzice nie chcą wydać zamąż. Śpiewa też lud nasz wesołe śpiewki o młynarzu Marcinie, o kocie w ostrogach lub piosenki o kusym Janie, o weselu ptaków lub pogrzebie komara, o czarnym baranie lub o koziołku i babuleńce. Pieśni te przeważnie są pochodzenia szlacheckiego, a przeszły do ludu i tutaj nieraz zupełnie zmieniły swą pierwotną formę.
Mamy wreszcie wielką grupę pieśni ironicznych, które wyśmiewają sąsiadów, zwłaszcza, Mazurów, Kujawianki, a także
Żydów.
W cyklu pieśni o doli sierocej, bardzo rzewnych i poetycznych, muza wiejska wznosi się na szczyty uczucia i formy. Wśród ludowych pieśni rodzinnych, których koloryt przeważnie ponury i odsłaniający bezwzględne nieraz stosunki, — wyróżniają się korzystnie kołysanki, pełne prostoty i naiwności, jak np.:
Lulajże mi, lulaj,
Czarne oczka stulaj;
Jak mi stulisz oczka,
Śpijże do północka.
Prócz pieśni dłuższych, z pewnym przeprowadzonym tematem, mamy wiele krótkich przyśpiewek do tańca, zwanych
zależnie od terytorjum krakowiakami, kujawiakami, mazurami lub wyrwasami.
Pewien odrębny charakter mają pieśni zawodowe, a wśród nich na szczególne wyróżnienie zasługują pieśni pasterskie. Pieśń pasterska rozwinęła się szczególnie tam, gdzie pasterze (jak np. na Podhalu) tworzą odrębny stan.
Flisacy mają również swoje pieśni, nieliczne wprawdzie, ale bardzo stare, o których już Klonowicz w swym „Flisie“