Strona:Lud polski. Podręcznik etnografji Polski.djvu/194

Ta strona została przepisana.

ludowy „Herodów“ jest o tyle ważny dla odtworzenia dawnego teatru religijnego, że mamy tu bądź co bądź do czynienia z trupą aktorską, która, przebrana z pewną pretensją do ścisłości historycznej, odgrywa niby teatralną manierą skrawki dawnego misterjum. Lud nasz zna jeszcze inne przedstawienia świąteczne, a mianowicie t. zw. staszki i pastuszki. „Staszki“ są właściwością ludu makowskiego, a występuje w nich góral Staszek i huzary. „Pastuszki“, bardziej od poprzednich rozpowszechnione, polegają na tem, że trzech chłopców, ubranych w czapki z kolorowego papieru i takież pasy, a z laskami w ręce, odgrywa role betleemskich pastuszków, poczem wyśpiewują kolędy. Wreszcie, istnieje „gwiazda“; trzej chłopcy, przebrani w białe koszule, ornaty z czarnego papieru, odpowiednio ozdobione i w tekturowe korony, obchodzą domy przy wtórze kolędy, obracając w ręku papierową gwiazdą.
Już na tle poważnego teatru religijnego spotykamy wiele pierwiastków komicznych; rozrastały się one zczasem coraz bardziej, a występują już w tekstach naszych jasełek z wieku XVII. W zupełnie identycznej formie spotykamy je w ludowych widowiskach z Sosnowic pod Kalwarją Zebrzydowską, w ludowych intermedjach z Radłowa i Grybowa, a nawet w wileńskich betlejkach. Intermedja ludowe grywano niegdyś zwłaszcza w okresie karnawałowym. Szczególnie ulubione były sztuki bachiczne, grywane w t. zw. ostatki ze stałemi typami, jak Łapikufel, Gryzidzban, Moczygęba i t. d. Resztki tych przedstawień mięsopustnych przetrwały u naszego ludu. W Krakowskiem i Lubelskiem pojawiają się, jak niegdyś w XVI w., kompanje chłopców, nazywających się „bachusami“ lub „bekusami“. W Krakowskiem urządzają krzykliwą maskaradę, a w Lubelskiem ubierają jeszcze Bachusa, dając mu do ręki kwartę na kiju i sadzając go na beczce, którą ciągną na sankach i zajeżdżają z nią do bogatszych gospodarzy. Czasem przechowało się u naszego ludu dawne intermedjum w całości, jak np. w Grybowie i Radomiu historja chłopa chorego na gardło, któremu cyrulik ząb wyrywa, by go z urojonej słabości wyleczyć. Również „kobyłka radłowska“ kończy się sceną komiczną, w której występują ojciec z synem i szlachcic, a treść obraca się w zwykłem kole bijatyki i kłótni. Także nasze „gregorjanki“ były dawniej prawie że widowiskiem dramatycznem