rającą się mu dziewczynę przed oblicze pana ojca i pani matki, wówczas zaczyna się indygacja:
Pan ojciec pyta: a co dziewczyno, czy lubisz ty (kochasz) tego, a tego parobka?
Dziewczyna tymczasem, jeżeli ma zamiar wyjść za ubiegającego się o jéj rękę, za wejściem do izby, staje zaraz u pieca, sroma się, jedną ręką zakrywa sobie oczy, a drugą, niby bardzo zażenowana, dłubie glinę w piecu.[1] Zwykle ojciec musi powtarzać swoje pytanie: A cóż ty tam dziewczyno dłubiesz w piecu, powiedzie tym zacnym ludziom, czy kochasz, czy nie?
Dziewczyna jeżeli się zgadza odpowiada: kocham (lublu.)
— A pójdziesz?
— Kocham i pójdę. (Lublu i pidu)!
Ale jeżeli rodzice nie zgadzają się, albo sama dziewczyna się upiera, mówiąc zwyczajnie, choć mi głowę utnijcie, nie pójdę (chocz mi i hołowu meni zotnit' to ne pidu), wówczas swaty się odprawiają, zwracają im ich chléb i sól, a dawniéj dziewczyna, zamiast odpowiedzi, dostawała z pod pieca i wręczała swatom ogromnego harbuza.[2] Swa-