Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/102

Ta strona została skorygowana.

wytłumaczyć się z zuchwalstwa, którego dopuścił się względem pani włóczęga.
— Panie! — odpowiedziała, spuszczając, oczy Gilberta — zrywając całkowicie z przeszłością, powinieneś pan zapomnieć o wszystkiem, co ma z nią łączność.
Zapomnieć! — powtórzył młodzieniec. — Żądasz pani ode mnie jedynej rzeczy, której przyrzec ci nie mogę. Każ mi pani upokorzyć się i uniżyć przed sobą, przypomnij, żem ci, winien głęboki szacunek, ale nie żądaj ode mnie ofiary z mych wspomnień.
Gilberta nic nie odrzekła.
— Pozwól pani — podjął Manuel, podniecając się dźwiękiem słów własnych, a bardziej Jeszcze olśniewającą pięknością Gilberty — pozwól, abym się wyspowiadał przed tobą. Gdy poznasz paru moje całe życie, zdobędziesz się może na słówko wyrozumiałości lub choćby współczucia.
Jął mówić ośmielony jej milczeniem; jął mówić o wszystkiem, co wycierpiał, o wszystkiem, na co się odważył. Opowiedział, jak nocami przemykał się w cieniu murów pałacowych; wyjaśnił tajemnicę bukietów, które każdego poranku rozkwitały ne oknie Gilberty; wyspowiadał się ze wszystkich marzeń, ze wszystkich próżnych zamysłów, ze wszystkich szaleństw poety i zakochanego.
Gdy Gilberta słuchała tej spowiedzi, tajało jej piersiach serce i zatrzymywał się oddech. Zapomniała o ojcu, zapomniała o Rolandzie zapomniała o świecie całym.
Wyrwało ich z tego odurzenia zarazem bolesnego i rozkosznego spojrzenie Rolanda. Hrabia od kilku chwil stał przed nimi, obrzucając oboje wzrokiem ognistym.
Manuel opuścił salon margrabiego napółnieprzy-