tomny i nic nie było w stanie otrzeźwić go z tego półsnu, w jaki wprawiła go rozmowa z ukochaną.
Następnych dni wicehrabia Ludwik de Lembrat powracał nieustannie do pałacu Favantines.
Reszta łatwa do odgadnięcia: Manuel i Gilberta wzajem się pokochali. Wyznanie miłosne wybiegło z ich ust prawie mimowolnie; przyszłość ukazywała im się teraz pełna trwogi i gróźb.
W tydzień mniej więcej po bytności w Domu Cyklopa, a w ciągu tego czasu nic się napozór w sprawie tej nie zmieniło — wicehrabia Roland de Lembrat zaprosił swego przyszłego teścia, oraz panią de Faventines i Gilbertę na zabawę, którą miał wyprawić pojutrze.
— Sądziłem — dodał — że robię państwu przyjemność, zapraszając też czcigodnego Jana de Lamothe..
— Starostę! — zawołał ojciec Gilberty. — Ależ zapomniałeś, kochany hrabio, że nie smakuje on bynajmniej w zebraniach takich, jak my, profanów.
— Bądź spokojny, panie margrabio; przyjdzie on i upewniam pana, że będzie nam często dotrzymywał miejsca w pałacu Lembrat — oświadczył hrabia z uśmiechem, który, jakby mimowolnie, skierował do Manuela.
Zabawa, na którą zapraszał Roland, nie była bynajmniej zaimprowizowaną naprędce. Rinaldo na dłuźo przedtem czynił do niej przygotowania, i dopiero, gdy były one ukończone, pan jego zajął się rozsyłaniem zaproszeń.
Rankiem tego dnia ważnego Ben Joel otrzymał pismo, zawierające tylko te słowa: „Dziś wieczorem“.
Podczas gdy w mroku rozstawiano sidła, w które miał być pochwycony Manuel, ten ostatni ubierał się starannie na zabawę, nucąc półgłosem pio-
Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/103
Ta strona została skorygowana.