Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/116

Ta strona została przepisana.

— Jeszcze jedno pytanie-odezwał się nagle starosta, zaciekawiony w swych sądowych dochodzeniach, zwracając na siebie uwagę Ben Joela oraz jego sąsiadów.-Znaną ci jest historia porwania wicehrabiego Ludwika i Szymona Vidala, syna ogrodnika?
Ben Joel uczynił głową ruch potakujący.
— Tak więc, ten, którego nazywasz Manuelem, jest to w rzeczywistości?...
— Szymon Vidal.
— A cóż się stało z drugiem dzieckiem ukradzionem? Co się stało z Ludwikiem?
— Z Ludwikiem? — powtórzył cygan, cokolwiek zmieszany. — Ludwik, mając lat osiem, umarł w obozowisku mego ojca. To wszystko, co wiem o nim,jasny panie.
— Musisz wszakże jeszcze coś wiedzieć.
— Co takiego?
— Musisz wiedzieć — nalegał sędzia, -czy twój przyjaciel Manuel obmyślał wraz z tobą te piękne ambitne plany?
Zaskoczyło to łotra niespodziewanie. Namyśla się, co odpowiedzieć. Coś, jakby głos sumienia, za gadało we wnętrzu jego duszy; usłyszał też cichy głos Zilli, która szepnęła mu do ucha:
— Nie gub go!
Jednocześnie hrabia de Lembrat, przechodzą mimo niego, rzekł półgłosem:
—Pamiętaj!
Ciągniony w tę i w ową stronę, cygan nie wiedział przez chwilę, kogo posłuchać. Wszystko doradzało mu oszczędzać interesu Rolanda, obawiał się jednak narazić sobie Zillę, której jedno słowo, zgubić go mogło.
— Odpowiadaj-że — zgromił go starosta. — Czy Manuel był powiernikiem i wspólnikiem twoich zamysłów?