Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/168

Ta strona została przepisana.

wszystko, pełen obrotu i odwagi, jednem słowem majster nad majstrami. Czy masz takiego człowieka?
— Jakiż to ma być człowiek: od szpady, czy od noża?
— Od szpady. Na noże przyjdzie zapewne kolei później. Zależy mi na tem, aby dzieło zostało dokonane możliwie najszybciej i najprzezorniej.
— Poczekaj — rzekł Ben Joe!
Wyszedł z izby i po paru minutach powrócił. wiodąc z sobą osobistość wielkiego kalibru, której niezwykły wygląd wart szczegółowego opisu.
Był to człowiek chudy do niemożliwości, ale którego chudość zdradzała niezmierną siłę nerwową. Odgadywało się stalowe mięśnie i stawy pod, tą skórą. wygarbowaną przez wiatr i słońce. Stopy jego zdawały się zatapiać w ziemi na kształt szpon drapieżnego zwierza, a sztywny, naprzód wysunięty tors, wsparty na niezmiernie długich tyczkowatych nogach, owinięty był w wyszarzały płaszcz,oszyty zardzewiałym galonem.
Ciężki rapier podnosił ztyłu obszarpany kraj płaszcza, z pod którego ukazywały się spodnie z zielonawego, wypłowiałego aksamitu, pokryte plamami tłustemi, pełne dziur i zagłębiające się w buty o szerokich cholewach, o podeszwach podartych i klapiących.
Na tej ostrokańciastej figurze umieszczona była głowa drapieżnego ptaka. Nos był długi, cienki, haczykowaty i zakręcał się nad rudemi wąsami,starannie woskiem wysztywnionemi. Oczy, głęboko chowane pod brwią wystającą i nastrzępioną, rzucały blaski metaliczne, a czoło, wtył cofnięte, pobróżdżone gęstą siecią blizn i zmarszczek, ginęło pod zbitą masą włosów kędzierzawych, o barwie miedzianej.
Jednak w postawie i ruchach tego człowieka