Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/216

Ta strona została przepisana.

odejdźcie stąd, zbrodniarze, jeśli nie chcecie, abym dotrzymała więcej, niż przyrzekłam.
— Stanowczo zatem żądasz jego życia?
— Stanowczo.
— Ona nie ustąpi! — westchnął Ben Joel. — Dalej. Rinaldo, weźmy się do rzeczy najpilniejszych.
............
Gdy wschodzące słońce oświetliło twarz Castillana, przebudził się on z trudnością i, odurzony jeszcze przez narkotyk, którym uśpiła go Marota, z trudnością starał się zebrać rozpierzchłe myśli.
Wspomnienia tej dziwnej nocy, rozpoczętej przy stole biesiadnym, zakończonej męczącym snem leta;giznym, zwolna i ociężale wracały mu do pamięci.
Jednak przypomniał sobie wreszcie główne zdarzenia i uniósłszy się na posłaniu, jął szukać wzrokiem Maroty, która znikła w różowym obłoku.
Jedynie kawałek wstążki na podłodze wskazywał niedawny pobyt w tem miejscu tancerki.
Castillan zerwał się z łóżka na równe nogi i postanowił wybiec natychmiast dla zasięgnięcia wiadomości, leżał bowiem na pościeli w ubraniu.
Gdy poprawiał kaftan, który przy wieczerzy rozpiął, aby móc swobodniej oddychać, krzyk zdziwienia i wściekłego gniewu wyrwał mu się z piersi.
Ruchem instynktownym pomacał miejsce, gdzie Zuzanna zaszyła list Cyrana do proboszcza w SaintSernin, i poczuł, że miejsce to-puste.
Podszewka była przecięta i drogocenne pismo znikło.

XXIII

To odkrycie pogrążyło Sulpicjusza w rozpaczy i wprost — odrętwiło go. Oprzytomniawszy, posta-