Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/241

Ta strona została skorygowana.

ła od niego żadniej wiadomości; nie mogła zwrócić się do nikogo, co mógłby jej udzielić.
Po całych dniach przebywała w swojej komnatce, pogrążona w myślach, uczuwając niekiedy trwogę, gdy głos sumienia wyrzucał jej głośno samolubstwo i zdradę.
Żaden natręt nie zjawił się w tym czasie, aby zamącać ciszę jej samotności. Gdy zatem usłyszała, że stopnie zmurszałych schodów skrzypią pod czyjąś stopą, pobiegła ku drzwiom zdyszana, z ustami półotwartemi, ze wzrokiem rozpłomienionym namiętnością.
Myślała, że to wraca Manuel
We drzwiach, które niecierpliwą ręką odemknęła, pojawił się hrabia.
Cień smutku i rozczarowania padł na twarz cyganki.
Jednak ucieszyły ją te odwiedziny. Od hrabiego dowiedzieć się mogła o Manuelu. Kto wie, może przybywał on właśnie, aby zwiastować jej wypuszczenie na wolność młodzieńca.
— Ach, panie hrabio! — zawołała — pan mi nareszcie powiesz, co się dzieje z Manuelem, nieprawdaż?
— Posłuchaj, moja piękna — rzekł Roland, rozjadając się swobodnie. — Przybyłem umyślnie poto, aby z tobą pogawędzić; z całą chęcią zatem będę odpowiadał na twoje pytania.
— Gdzie Manuel?
— W Chatelet.
— Jego sprawa?
— Prowadzi się energicznie.
— Czy pamiętasz, panie hrabio, coś mi przyrzekł? Upewniłeś mnie, że ta scena nie będzie miała dalszych następstw i że odesławszy Manuela do więzienia... wypuścisz go stamtąd natychmiast.