Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/246

Ta strona została przepisana.

sy, zbiegła z szybkością strzały po schodach i wypadła na ulicę.
— Dokąd, piękna panienko?- rzuciła jej w przejściu stara odźwierna — za późno już na przechadzkę.
Zilla nie słyszała nawet zapytania.
Zanurzyła się w mroku i jęła biec szybkim krokiem ku Nowemu Mostowi, gdzie już oddawna po zgiłku dziennym zapanowała cisza głęboka.


II

W zamku Colignac, w tydzień może po opowiedzianych wyżej wypadkach, Cyrano od dwudziestu czterech godzin przebywał gościną u właściciela tej pańskiej posiadłości.
Tent co gościł u siebie poetę, był również przyjacielem jego od dzieciństwa i nazywał się hrabia de Colignac.
Sawinjusz, jakkolwiek mu było bardzo pilno połączyć się z Castillanem, od którego nie miał wiadomości. nie chciał ominąć zamku bez pozdrwienia przyjaciela.
Tu zresztą naznaczył spotkanie Castillano i Szablistemu.
Nie zastał ich, lecz naturalnie wcale go to ni zdziwiło.
Podróż swą odbył z nadzwyczajną szybkość i mógł przypuszczać, że Castillan z powodu zawikłań, wywołanych przez Ben Joela, opóźni się z przybyciem.
Innych niepokojów Sawinjusz nie doświadczał. Wiedział on, że jego przyjaciel Szablisty potrafi o własnej sile obronić przed cyganem drogocenny depozyt hrabiego de Lembrat.
Wesoło zatem spędzał czas w zamku hrabiego de Colignac, traktując z należnym szacunkiem obfite jadło, którem zastawiano tam stoły.