cająco.—Za godzinę udasz się do zamku hrabi de Colignac, aby dopełnić uwięzienia Cyrana.
— A następnie?
— Następnie?...Czy macie tu gdzie dobry areszt?
— Rozumie się!
— A więc zamkniesz pan w nim więźnia i będziesz go trzymał pod kluczem aż do mego powrotu.
— Pan odjeżdża, panie — delegacie?
— Udaję się do Tuluzy, gdzie mam do załatwienia niecierpiącą zwłoki sprawę urzędową. Wracając, przyprowadzę z sobą oddział żandarmów, który odstawi więźnia do Paryża. Do tego czasu będziesz mi pan głową swą odpowiadał za niego.
— Jestem gotów, panie delegacie, ofiarą życia całego stwierdzić posłuszeństwo rozkazom jego królewskiej mości. Sam nie posiadam daru szybkie czynienia postanowień, ale gdy już mam w ręku rozkaz, sam diabeł nie powstrzyma mnie od wprwadzenia go w wykonanie.
— Pięknie powiedziane, mości wójcie. Tymczasem opuszczam pana, aby nie opóźniać na chwilę nawet załatwienia tak pilnej sprawy.
— A ja biegnę do oberży Landriota, gdzie spodziewam się znaleźć swego pisarza, oraz kilku dzielnych ludzi, których wezmę z sobą do pornocy.
—Zdaje mi się, że ich pan znajdziesz zupełni przygotowanych do dzieła. Jespan Landriot wygląda cokolwiek na gadułę, a ponieważ szepnąłem mu kilka słów o celu mego przybycia, przypuszczam że ich przy sobie nie zatrzymał.
— Stało się tak niezawodnie. A! panie delegacie,jesteś pan człowiekiem genjalnym!Najmniej szczegół uwagi pańskiej nie ujdzie!
Wyszli obaj i skierowali się ku oberży.
Podczas, gdy wójt umawiał się w izbie z zebranymi wieśniakami, Rinaldo kazał osiodłać konia
Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/258
Ta strona została przepisana.