Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/260

Ta strona została przepisana.

stępstwa bywało częstokroć dostatecznym powodem do pochwycenia go w szpony tak zwanej „sprawiedliwości”, a gdzie było oskarżenie, to domniemywano się zaraz i winy.
Przypuszczenia, domniemania, przeróżne prawne fantazje — i hypotezy gmatwały fakt, w gruncie rzeczy zupełnie prosty; a dochodzenie sądowe, zamiast rozjaśniać sprawę, pogrążało ją w nieprzejrzanej ciemności.
Niezmiernie zawikłany aparat sądowy czeka oskarżonego, odbierając mu siłę do bronienia się a następnie i wiarę w siebie, i niemal zawsze wkońcu osłabionego, zwątpiałego i zobojętniałego rzucał na pastwę czyhających nań oprawców.
Zdarzało się wreszcie, że wobec nierozwikłanej plątaniny dowodów i przeciw-dowodów, nie mogąc z zupełną słusznością ani potępić oskarżonego, go uniewinnić, o jęczącym w podziemiach więziennych poprostu — zapominano.
O tem wszystkiem wiedział bardzo dobrze Rinaldo i stwierdził znajomość ówczesnej procedury tem właśnie, że zaraz po urządzeniu pułapki najspokojniej stamtąd się oddalił.
Pozostać, znaczyłoby narazić się na stawianie sobie do oczu oskarżonego, na badania, objaśnienia, udowodniania i może wkońcu na wstydliwą porażkę.
Przeciwnie, wcisnąć w ręce wójta broń zaczepną, pchnąć go naprzód i pozostawić samemu sobie, wmówiwszy weń przedtem niezmierną ważność jego roli, było to: przygotować tajemnicze powikłania, wśród których wójt zakłopotany, a jedn do końca obowiązkom swym posłuszny, z zaciętym uporem będzie pilnował spełnienia powierzonego sobie aktu, w słuszność jego nie wchodząc i wchodzić nie ośmielając się nawet.