Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/264

Ta strona została przepisana.

go, coby nas nie zasmuciło. Otóż dowiedzieliśmy się z najlepszego źródła, że pan hrabia...że u pana hrabiego...że...
Cadignan zaciął się i nie mógł żadną miarą dokończyć.
— Kończ-że, mój kochany — nalegał hrabia.—Mówisz zatem, że ja....
— Że pan hrabia gości w swym zamku heretyka i czarownika.
Powiedziane to zostało bardzo szybko; jednym tchem; i wójt uczuł nagle ulgę, jakby się pozbył niezmiernego ciężaru.
Hrabia zaczął się śmiać serdecznie.
— Czarownika? — powtórzył ze śmiechem.— O bogi! i któż on „taki? Wymień tego przestępcę, natychmiast ci go wydam.Ale strzeż się, żebyś nie powiedział oszczerstwa.
— Nie, panie hrabio, to nie oszczerstwo. Bo i któż może lepiej znać się na czarach i czarownikach, jeśli nie trybunał paryski? A właśnie z samego Paryża otrzymałem rozkaz uwięzienia człowieka, który nadużywa uprzejmości pana hrabiego.
— Do diabła!— rzekł hrabia, wpatrując się bacznie w wójta, którego podejrzewał o małego bzika — to, ważniejsze, niż sądziłem, mój mości Cadignanie!
—Jego królewska mość wdał się w to, panie hrabio: i mam, przy sobie rozkaz, podpisany przez jednego z urzędników do szczególnych poruczeń przy staroście paryskim.
Colignac był tak zdumiony, że nic nie odpowiadał.
— Widzi pan hrabia — ciągnął wójt, którego śmiałość wzrastała, gdy się nie potykał o przeszkody — wiem bardzo dobrze, że to nie może być mu przyjemnem. Czarownik jest osobą, lubianą przez