Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/266

Ta strona została przepisana.

czył surowo sławetny Cadignan. — Spełniam jedynie obowiązek swego urzędu, W imieniu jego królewskiej mości, aresztuję pana!
— Sam jeden tylko? — zaśmiał się Sawinjusz
— Mam do pomocy powagę prawa — odparł wójt uroczyście.
— A co ważniejsza — wtrącił margrabia, — gromadę wieśniaków, gotowych poprzeć cię powagą swych pięści. Widziałem tę hołotę, stłoczoną na dziedzińcu zamkowym.
— O! tego już za wiele!-krzyknął Colignac.— Słuchaj, mój mości Cadignanie! każę ciebie i twoich ludzi przez rózgi przeprowadzić, jeśli mi się stąd natychmiast nie wyniesiecie! Aresztować Sawiniusza! Przekracza to już najdalsze granice farsy!
Cyrano zamyślił się.
— Być może zresztą — rzekł, zwracając się do wójta — że polecono panu pozbawić mnie wolności. Bądź pan łaskaw pokazać mi rozkaz urzędowy.
„Jest rzeczą wielce możliwą — pomyślał — że to nowa sztuczka Rolanda de Lembrat, i że ten stary kretyn, Jan de Lamothe, dopomógł mu w niej, zadowolony, że będzie mógł podstawić mi nogę“.
Wójt rozwinął swój pergamin i podsunął go pod oczy Cyrana.
— Ech! — rzucił lekceważąco poeta — i cóż to jest? Rozkaz podpisany przez podwładnego? Odkądże to wysłańcy starosty mają prawo podpisywania takich rozkazów?
— Odkąd sam starosta upoważnił ich do tego!odparł dumnie Cadignan.
—Gdzież ów delegat? Dlaczego sam tu nie przyszedł?
— To już należy tylko do niego i do mnie, i pan nie masz potrzeby tem się zajmować. Dalej, proszę udać się za mną bez oporu, Będę miał na uwadze,