Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/275

Ta strona została przepisana.

pozbawione światła i powietrza. Do najciasńiejszej wtrącono Cyrana.
— Pietrek! — krzyknął dozorca do swego pomocnika, gdy gromada przyniosła i na zimnej podłodze rozmawialni złożyła skrępowanego silnie Cyrana — zapal latarnię i poświeć mi. Trzeba tego czartowskiego syna zamknąć do komórki furiatów.
Pietrek wypełnił rozkaz, i Cabirol, wziąwszy na plecy swego nieruchomego i milczącego więźnia; zaniósł go do ciemnicy.
Tam rzucił go, bez wielkich zachodów, na barłóg, zbutwiały od wilgoci i, wiedząc dobrze, że poeta daremnie próbowałby stąd uciec, wziął się do rozwiązywania krępujących go sznurów.
Cyrano, odzyskawszy swobodę ruchów, rozejrzał się po swem więzieniu i przy słabem świetle latarni przekonał się, jak ohydną była cela, do której go zamknięto i którą Cabirol nazwał znacząco: komórką furiatów.
— Przyjacielu — odezwał się wówczas do dozorcy — jeżeli ten futerał kamienny ma służyć mi za ubranie, jest nazbyt obszerny, ale jeśli za grób, to zanadto ciasny.
— To nic — odburknął mrukliwy — przyzwyczaisz się jegomość do niego.
I opatrywał z nadzwyczajną pilnością wszystkie kąty celi, co było zresztą zupełnie zbytecznem, gdyż te mury z gładkiego kamienia nie miały innego otworu prócz drzwi, te zaś zamykały się nadzwyczaj szczelnie.
Podczas tego przeglądu, równie pilnego, jak bezużytecznego, Sawiniusz, świadomy zwyczajów wieziennych, wsunął nieznacznie do obuwia wszystkie pieniądze, jakle miał przy sobie.
Okazało się zaraz, jak pożyteczną była ta ostrożność.