Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/321

Ta strona została przepisana.

siłek. Niemałe było zdziwienie poczciwej gospodyni, gdy ujrzała siadającego do stołu nowego biesiadnika i gdy przekonała się, że tamten zniknął w sposób dla niej niepojęty.
Bliski przyjazd Cyrana stał się teraz głównym przedmiotem trosk i zajęcia dla proboszcza.
Oczekiwał przyjaciela z radością prawie dziecięcą i niecierpliwością, którą napróżno starał się ukrywać.
Pilno mu było najpierw ucałować kochanego Bergeraca, następnie złożyć w jego ręce depozyt, który od dwóch lat nabawiał go tylu niepokojów.


X

Przed opowiedzeniem dalszych przygód Ben Joela, oraz trzymanego w szponach tuluzańskiej sprawiedliwości Cyrana, wypada powrócić do Zilli.
Odgadłszy zbrodnicze zamysły hrabiego Rolanda, cyganka wybiegła nocą sama z Domu Cyklopa, a wzruszenie jej było tak wielkie, że dochodziło niemal do obłędu.
Dokąd zmierzała?
W pierwszej chwili trudno jej było znaleźć odpowiedź na to pytanie.Przybiegłszy aż do Nowego Mostu, przebyła go krokiem prędkim, nie zatrzymując się na chwilę, a wiatr chłodny, wiejący od rzeki, uśmierzył cokolwiek gwałtowną gorączkę, która ją pędziła naoślep przez pogrążone w mroku ulice.Zatrzymała się przed więzieniem Chatelet i jęła rozmyślać.
Myśli jej zaczęły zwolna przychodzić do porządku; podniosła głowę z miną wyrażającą stałe postanowienie i znów iść zaczęła.
Zilla miała już w tej chwili cel przed sobą.
Puściła się prawym brzegiem Sekwany, weszła