Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/33

Ta strona została skorygowana.

nej kobiety.. Wszyscy oni przybrani byli w odzież malowniczą o barwach jaskrawych.
Sawinjusz, przegięty przez balustradę, ją przypatrywać się tej grupie z zaciekawieniem artysty.Wyglądała ona w istocie niepowszednio.
Różnobarwny strój podnosił piękność kobiety, która i bez tego była urodziwa. Towarzysze jej trzymali się prosto i dumnie, jakby szych i blaszki na ich odzieży były prawdziwem złotem i klejnotami.
Zapominając w jednej chwili o Nowym-Moście, o Brioche’m, i o farsie przeciw sobie skierowanej, Cyrano zwrócił się do margrabiego, mówiąc:
— Ależ, panie Faventines! jak możesz tak obojętnie przyglądać się tej trójce artystycznej i pozwalać, aby poniewierała swe talenta na ulicy. Czyż nie lepiej tu ją wezwać? Jestem pewny, że ci wędrowni wirtuozi nic nie stracą na bliższem poznaniu.
— I owszem; zgadzam się na to jak najchętniej — przytaknął margrabia. — A ty, Gilberto?
— Zastosuj się do twojej woli, ojcze. Przywołaj ich, panie Cyrano,
— Hej! wy tam! — krzyknął na cały głos poeta.
— Chodźcie — no tu, nie zwlekając, i pokażcie, co umiecie!


VI

Paketa otworzyła furtę od bocznej ulicy; troje grajków weszło do ogrodu i stanęło przed dostojnem zgromadzeniem.
Na widok Cyrana, jeden z mężczyzn poruszył się niespokojnie i szybkim ruchem ręki nagarnął na twarz długie promienie swych bujnych, czarnych włosów.