Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/340

Ta strona została przepisana.

Postanowiła nie zwlekać dłużej z wykonaniem swego postanowienia.
Z trudnością otworzyła powieki i usiłowała podnieść się z łóżka, na które rzuciła ją niemoc i cierpienie.
Głowa ciężyła jej jak z ołowiu. Mimo wysiłku musiała opuścić ją ponownie na poduszkę, a jednocześnie pulsa w jej skroniach zaczęły uderzać gwałtownie. Doznała uczucia, jakby obręcz żelazna ściskała jej głowę i jakby w oczach miała gorące zarzewie.
Powieki ie] zamknęły się ponownie.
Postanowiła przeczekać paroksyzm.
Jakiś lęk dziwny trzymał ją w miejscu, nie pozwalając poruszyć się. Obawiała się, że najlżejszy ruch sprowadzi nowy napad choroby, która ją torurowała.
Jednak w tem ciele złamanem czuwała jeszcze dusza, i dusza ta mówiła ciału, aby podniosło się i szło pełnić swoją powinność, Cyganka porwała się z łóżka i jednym skokiem stanęła na nogach.
W tejże chwili wydało się jej, że jakiś cios gwałtowny uderzył ją w samo czoło.
Przez chwilę stała w miejscu, jak ogłuszona piorunem; potem wyciągnęła przed siebie ramiona i chciała dojść, lub choćby dowlec się do miejsca, gdzie była zamknięta księga Ben Joela.
Był to ostatni już wysiłek....
Zilla uczuła się pochwyconą przez jakiś wir zawrotny, przestała słyszeć i upadła ciężko na podłogę, wydając jęk stłumiony.
Gdy stara odźwierna Domu Cyklopa usłyszała. że bije południe, zdziwiło ją, że nie widzi dotąd wychodzącej ze swego mieszkania Zilli.
Minionej nocy uderzył ją wyraz cierpienia w pobladłej twarzy cyganki, Jakkolwiek nie odznacza-