Szczegóły, dostarczone Zilli przez młodego strażnika więziennego, były najzupełniej dokładne.
Aż do owego dnia w celi Manuela nie pojawił się nikt zgoła, prócz hrabiego Rolanda,który przybył tam w wiadomych nam okolicznościach, oraz prześwietnego starosty Jana de Lamothe.
Czas upływał więźniowi bez trwogi, choć i bez nadziei; czuł się tak przygnieciony świadomością nieuniknionego nieszczęścia, że nie był w stanie o losie swym rozmyślać.
Jednostajny żywot więźnia urozmaicały jedynie codzienne odwiedziny dozorcy, który przynosił zwykłą porcję chleba i wody.
W godzinę po bytności Zilli u hrabiego i w tym właśnie czasie, gdy próbowała ona bezskutecznie uzyskać żądaną łaskę u starosty, jakiś człowiek, nigdy tam przedtem nie widywany, przybył do Chatelet.
Człowiek ten okazał odźwiernemu i dozorcy kartę, wydaną hrabiemu Rolandowi przez starostę, — poczem puszczono go bezzwłocznie do środka.
Miał on z sobą koszyk, a w nim dwie butelki wina, świeży chleb i pasztet.
Wprowadzono go bez żadnych trudności do celi Manuela, z którym pozostał sam na sam.
Zbyteczne byłoby nadmieniać, że był to wysłaniec hrabiego Rolanda.
Otrzymał on od swego pana wskazówki jak najbardziej szczegółowe i tego rodzaju, że nie dopuszczały żadnych podejrzeń.
W chwili gdy ten człowiek wszedł do Monuela,młodzieniec, według zwyczaju, siedział zatopiony w myślach. Na wchodzącego nie zwrócił on żadnej uwagi, nie odwrócił nawet głowy, usłyszawszy otwierane w niezwykłej godzinie drzwi.
Po kilku chwilach jednak,gdy przybysz stał
Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/342
Ta strona została przepisana.