Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/347

Ta strona została przepisana.

To była przysługa?
— Ocaliłeś mi poprostu życie.
— Więc to wino?...
— Zachowaj to wszystko w najgłębszej tajemnicy. Poprzestań jedynie na wypełnieniu zlecenia, które ci daję.Później, być może, zażądam twego świadectwa. A gdy wydostanę się na wolność, bo mam nadzieję, że to prędzej lub później nastąpi, potrafię wynagrodzić ci okazaną mi życzliwość.
Po odejściu strażnika Manuel wyjął z kosza pozostałą butelkę i ukrył ją w kącie swej celi.
Następnego dnia poseł hrabiego de Lembrat przybył do Chatelet — z próżnemi rękoma.
„Przybywał poto tylko — oświadczył niepytany aby dowiedzieć się, co słychać nowego“.
Odpowiedzi na to pytanie udzielił mu Johann, wedle wskazówek, otrzymanych od Manuela.
Człowiek ten, który naturalnie o niczem nie wiedział, zaniósł ją zkolei swemu panu.
Hrabia wydał pomruk wściekłego gniewu.
— Wymieniłeś zatem przed więźniem moje nazwisko? — zapytał.
— Bynajmniej. Jaśnie pan zabronił mi tego surowo.
— Jakże więc... Ale dość. Idź precz!
Służący, przerażony straszną miną Rolanda, spełnił czemprędzej ten rozkaz.
— Któż to mnie zdradził? — zadał sobie pytanie hrabi, pozostawszy sam. — Manuel żyje i z głębi swego podziemia wygraża mi. Jutro, być może, oskarży mnie. Wielki już czas położyć koniec przewlekłej procedurze sądów starościńskich.
Zadzwonił gwałtownie, kazał zaprzęgać do karety i udał się do prześwietnego Jana de Lamothe.