Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/364

Ta strona została przepisana.

darował przyjacielowi jednego ze swych najlepszych koni i wyprawił go do Saint-Sernin.
Marota spotkała Cyrana na drodze, nietrudno zaś jej przyszło poznać go z portretu, jaki nakreślił jej Castillan.
Zresztą, z wrodzoną sobie śmiałością, zapytała go o nazwisko, a okazawszy kartkę Sulpicjusza, łatwo skłoniła do pośpiesznej jazdy. Poeta i cyganka przybyli jeszcze tego samego dnia wieczorem do Saint-Sernin. Ich to właśnie spostrzegli, ale nie poznali, Ben Joel i Rinaldo, gdy kończyli ucztować w przydrożnej oberży.
W tej chwili Ben Joel leżał skrępowany i bezwładny, Rinaldo zaś dogorywał: Cyrano przeto miał prawo nazywać się panem położenia.
Nie zapomniał on jednak, że walka niezakończona jeszcze i że Manuel przebywa w więzieniu, a Roland triumfuje.
Teraz już nie lękał się zapasów. Alboż nie miał w rękach pisma hrabiego de Lembrat, tej najstraszniejszej broni przeciwko hrabiemu Rolandowi?

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Była pierwsza po północy, gdy Castillan powrócił, prowadząc z sobą księdza Jakóba.
Proboszcz był niezmiernie zawstydzony swą porażką; pozwolił, aby dwaj nędznicy wywiedli go w pole, jak dziecko.
Cyrano pocieszał go, jak mógł i oznajmił mu wreszcie, że licha komedia, której padł ofiarą, zmieniła się w rzeczywistość.
Przed kilku godzinami wzywano księdza do umierającego, który okazał się naprawdę zdrowym i silnym; teraz będzie świadkiem chwil rzeczywiście ostatnich jednego z autorów owej zasadzki.
Ben Joela zamknięto w małej, pozbawionej okien