Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/374

Ta strona została przepisana.

Był więc zamknięty. Zaufanie, jakie potrafi zbudzić W umyśle burgrabiego, nie przekraczało jednak pewnej granicy.
Zamiast wyciągnąć strudzone członki na wygodnym materacu, Ben Joe! usiadł na zydlu i czekał.
Niezadługo donośne chrapanie, rozlegające się w obocznej izbie, upewniło go, że burgrabia twardo zasnął.
Wówczas wstał i zbliżył się do drzwi z lampą, przy której świetle obejrzał dokładnie zamek.
Wielką radością napełniło go odkrycie, że zamek przybity był z tej właśnie strony.
Na śruby, przytrzymujące go, napuścił trochę oliwy z lampy, aby ułatwić sobie delikatną operację, do której się zabierał, następnie, z niesłychaną ostrożnością i zadziwiającą lekkością ręki przystąpił do dzieła.
Sztylet z krótkiem i mocnem ostrzem posłużył mu za dłuto.
Chrapanie rozlegało się coraz głośniej, co było bardzo na rękę cyganowi.
Cztery śruby zostały niebawem wykręcone.
Ben Joel zbliżył lampę do klucza. Klucz był wyjęty.
Odetchnął. Ten drobny szczegół, o którym w pierwszej chwili nie pomyślał, zakłopotał go nieżartem, mógł był bowiem całe dzieło, tak pięknie zapowiadające się popsuć, przeszkadzając w odjęciu zamku.
Po chwili żelazny mechanizm uwolniony od przytrzymujących go śrub, znajdował się już w rękach cygana, który złożył go ostrożnie na podłodze,
Cygan był, wolny — mógł był przynajmniej. opuścić swobodnie swą celę. Zanim pchnął drzwi. raz jeszcze przyłożył do nich ucho, nasłuchując. Żaden jednak głos podejrzany nie dochodził z zewnątrz,