Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/385

Ta strona została przepisana.

dając się smutnym, choć i słodkim zarazem rozmyślaniom.
Ale jednocześnie prawy jej charakter nie pozwalał jej ukrywać rzeczywistych myśli i uczuć.
Ile razy margrabia mówił jej o przyszłem małżeństwie, odpowiadała poprostu:
— Nie zostanę nigdy żoną pana Rolanda de Lembrat.
Ojca przyprawiała zpoczątku ta odpowiedź o gniew wielki. Następnie zaczął zwolna oswajać się z nią i poczytywać niechęć córki za pewien rodzaj panieńskiego kaprysu, który w ostatniej chwili sam przez się ustąpi.
Roland przybył do pałacu Faventines w takiem usposobieniu, że Gilberta odgadła natychmiast, iż walka będzie nieuniknioną.
Hrabia,zamiast narzeczonej,zastał w bawialni tylko jej rodziców.
Uwikłany w przeróżne sprawy, które sam wywołał, ale których ostatecznego wyniku nie mógł być jeszcze pewnym, chciał przynajmniej zapewnić sobie posiadanie Gilberty.
Kochał on pannę de Faventines z namiętnością, której przeszkody dodawały coraz większej mocy.
Pragnął ją posiąść, nawet wbrew jej woli, i wbrew wszystkiemu na świecie, a żar krwi młodej nie pozwalał mu zastanowić się nad stanem duszy Gilberty.
Gdy tylko znalazł się w obecności margrabiego i jego małżonki, zaraz po wyrażeniu ubolewania z powodu nieobecności panny przystąpił śmiało do rzeczy.
— Mości margrabio-rzekł,-jakkolwiek szczerze żałuję, że nie dano mi pozdrowić panny Gilberty, szczęśliwy jestem znajdując sposobność wyjawienia państwu swych nadziei i swych pragnień. Oddawna już posiadam dane mi przez was słowo. Kiedy pozwolicie mi zażądać jego spełnienia?