Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/389

Ta strona została przepisana.

kojną; pomagała pilnie matce w wyszywaniu kwiatów i słuchała rozmowy Rolanda z margrabią, nie objawiając wszakże niczem, aby ją ona choć cokolwiek obchodziła.
Ta rozmowa, obracająca się przez czas długi dokoła zwykłych światowych ogólników, zeszła nareszcie na przedmiot, o którym obaj chętnieby zapomnieli, a który mimowoli pociągał ich ku sobie.
Rozmawiali o Manuelu..
Gilberta dowiedziała się w ten sposób, że starosta tego samego dnia właśnie badał ponownie jej ukochanego, i że nie przestawał on stać silnie przy swoiem.
Takie zachowanie się więźnia, które oburzało margrabiego, odpowiadało najzupełniej pojęciu, jakie wytworzyła sobie Gilberta o charakterze Manuela.
Była dumną swej miłości i wybiegała myślą ku owym strasznym podziemiom, w których zamknięto wszystkie jej nadzieje i marzenia dziewicze.
Po odejściu hrabiego, pan de Faventines zbliżył się do córki i rzekł:
— Moje dziecię, dużo mówiliśmy dziś o tobie z hrabią de Lembrat. Prosił on mnie o udzielenie stanowczej odpowiedzi w sprawie ślubu i musiałem prośbę jego spełnić.
— Dokończ, ojcze — odezwała się Gilberta, widząc, że margrabia zatrzymał się, jakby czekając jakiejś uwagi, a przynajmniej zapytania.
— Zostało postanowione — ciągnął margrabia że twój ślub odbędzie się za dwa tygodnie.
— Czy to termin stanowczy i czy to twoja, ojcze, niezłomna wola?
— Alboż nie mówiłem ci już o tem?
— A ja, mój ojcze, alboż nie mówiłam ci, że nie zostanę nigdy żoną pana de Lembrat?