Nie mogła jeszcze wychodzić z mieszkania, zaledwie miała siłę przejść się niekiedy po swej komnatce, wróciły jej już wszakże władze umysłowe.
Odzyskała zatraconą czasowo pamięć przebytych zdarzeń i myślała z boleścią głęboką, że tyle już czasu upłynęło od chwili, gdy wykonała niepomyślną prośbę dostania się do więźnia i ocalenia go od śmierci.
Spytała o brata. Ben Joel dotąd jeszcze nie powrócił. Wobec tego, nie mając sposobów bezpośredniego zbadania przyczyn jego nieobecności, zamilkła, unikając rozmyślnie zbyt natarczywych wypytywań. Wolała też nic zgoła nie wiedzieć o losie ukochanego człowieka.
— Manuel nie żyje...
To zdanie dźwięczało — jej nieustannie w uszach i drżała na myśl, że któregokolwiek dnia wymówi je głośno odźwierna, jedyna istota, która odwiedzała ją w tej samotni.
Z nadzwyczajną też niecierpliwością wyglądała chwili, gdy będzie mogła wyjść na świat
Przyszła jej kiedyś myśl, aby wysłać odźwierną do Chatelet i dać jej zlecenie do Johanna; wiedząc jednak, jak jeśt niezręczna i przez ciągłe obcowanie z włóczęgami zdziczała — odstąpiła od tego zamiaru.
Niebawem jednak zdarzenie, którego przewidzieć nie mogła, pozwoliło jej dowiedzieć się o losie Manuela.
Na drugi dzień po tem, gdy Gilberta uległa pozornie woli swego ojca, Zilla, smutna i samotna, rozmyślała o bracie i Manuelu — o bracie, który nie zasługiwał wprawdzie ani na przywiązanie jej, ani na troskliwość, lecz mógł był stanowić wielką pomoc w tej sprawie; o Manuelu, którego skryta
Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/391
Ta strona została przepisana.