— Czy będdziesz miała siłę? Jesteś jeszcze bardzo osłabiona.
— Przemogę swą słabość. I tak już za długo trzyma mnie w domu.
— Podzielisz się ze mną wiadomościami?
— Otrzymasz je pani przez pana de Cyrano, jeśli z nim się zobaczę. Tymczasem — dodała ciszej — spełnij pani moją prośbę i oddaj naszyjnik.
— Nie, Zillo. Nadzieje nasze mogą okazać się zawodnemi i na wszelki wypadek trzeba mieć broń pod ręką.
— Postawię na swojem, zobaczysz pani. Mam dobre przeczucie.
— W takim razie, nie powinnaś mieć żadnej obawy o mnie.
— W żadnym wypadku nie będziesz potrzebowała posługiwać się strasznym podarkiem, który ode mnie otrzymałaś.
— Kto wie! — szepnęła Gilberta w zamyśleniu.
I okazawszy ruchem stanowczym, że za żadną cenę naszyjnika nie odda, pożegnała szybko cygankę i wyszła w towarzystwie Wilhelma.
Ten ostatni, stary sługa rodziny de Faventines, przywykły do ślepego wykonywania woli swej pani, odprowadził Gilbertę do pałacu, ani jednego pytania nie śmiejąc zadawać jej w drodze.
Zaleciwszy Wilhelmowi zupełne o wszystkiem milczenie, panna de Faventines udała się do swego pokoju, niczyjej uwagi na siebie nie zwróciwszy, i po raz pierwszy od wielu dni spokojnie zasnęła.
Ale Zilla spać nie mogła.
Gdy niepewne światło poranku wniknęło do komnatki cyganki, wstała i spróbowała sił, przecha-