Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/449

Ta strona została przepisana.

ważność prawną. Za trzy dni gotów byłbym poślubić pannę Gilbertę.
— Za trzy dni! powtórzył tamten, zamyślając się. — Czy nie byłoby to zbyt gwałtownie? Często, przez pośpiech zbyteczny psują się najlepsze sprawy. Nie sądzę, aby córka moja była już dostatecznie przygotowana do tego małżeństwa.
— To i cóż!-odparł hrabia tonem swobodnym i lekkim. Wszystkie dziewczęta niechętnie pozbywają się wolności. Lubią one, aby były proszone, pożądane — zdobywane. Pewien łagodny upór dodaje im uroku. Znając siebie, nie są bynajmniej nierade tym, którzy w danej chwili podejmują się wyręczyć je w wypowiedzeniu stanowczego: „tak“...
— Być może...jednak zachowanie się Gilberty daje mi dużo do myślenia. Bywa często zamyślona, to znów nienaturalnie egzaltowana. Matka, która zawsze zna lepiej, niż ojciec, serce córki, mówiła mi, że obawia się niekiedy złych następstw zbyt prędkiego postanowienia.
Roland uśmiechnął się kwaśno.
— Niezbyt to pochlebia mojej miłości własnej—rzekł.-Jednakże nie obawiaj się, panie margrabio, Zaufaj i oddaj mi pannę Gilbertę. Otoczę ją taką troskliwością, takim szacunkiem i taką miłością, że porzuci niebawem swe posępne marzenia o śmierci, jeśli wogóle miewa je kiedykolwiek.
— Gilberta jest energiczna i stała w postanowieniach.
— Ach! drogi margrabio! jesteś ojcem, a nabawiają cię strachu zwykłe dziewczęce kaprysy! Młoda panna, która grozi otoczeniu swemu, że zabije się, jeśli zmuszać ją będą do małżeństwa z rozsądku —nikomu naprawdę nie jest groźna. Ani jej samej, ani jej pogróżek nie wypada brać poważnie. Proszę zatem o odpowiedź stanowczą. Resztę biorę na siebie.