Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/63

Ta strona została skorygowana.

— Nie rozumiem.
— Zaraz zrozumiesz, — Czy znasz to?
Sawinjusz wydostał z kieszeni ozdobne pudełeczko i, obróciwszy do światła, otworzył.
W pudełeczku znajdował się portret młodzieńca w wytwornym stroju myśliwskim.
— To ja! — zawołał zdumiony Manuel.
— Nie, to twój ojciec w dwudziestym roku życia — w wieku twoim. Zrozumiałeś zatem dlaczegom cię poznał od pierwszego spojrzenia? Twoje oczy, twój uśmiech, chód, wszystko aż do dźwięku twej mowy, wołało do mnie wielkim głosem: „Stary Lembrat odrodził się w swym synu!“ Oto powód, dla którego kazałem śledzić cię i dla którego poddałem cię badaniu. Nawet przy największem zewnętrznem podobieństwie ostrożnym być trzeba. Przemówiłeś, wyspowiadałeś się — z ust twych wybiegło moje imię — teraz już wszelkie wątpliwości muszą ustąpić!
— Ach, Sawinjuszu! — zawołał młodzieniec, dając ujście uczuciom przepełniającym mu serce — ileż ja ci zawdzięczam! Teraz już wolno mi kochać, nieprawda?
— Samolubie! — uśmiechnął się szlachcic — o tem potem, Rzeczą najpilniejszą zniewolić Rolanda, aby uznał w tobie brata. Do tego me wystarczy moje, ani twoje świadectwo. Tu trzeba dowodów bardziej przekonywających.
— Dowodów? — powtórzył Manuel, uczuwając nagle w sercu zimno śmiertelne.
Ależ tak, bezwarunkowo. Nie mogę przecie pójść do hrabiego i powiedzieć mu poprostu: „Oto pański brat.“
Gorzki uśmiech wykrzywił usta Cyrana. Znał on aż nazbyt dobrze Rolanda de Lembrat. Wie-