Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/78

Ta strona została przepisana.

stąpić z nowem pytaniem, gdy uprzedził go Sawinjnsz.
Gdym dowiedział się wczoraj o twem bliskiem małżeństwie — wyrzekł z powagą — i gdym myślał jak będziesz niezadługo szczęśliwy, uczułem nade bolesne ściśnienie serca na myśl...
— Na — jaką myśl?
Na myśl: co się tez to dzieje w tej chwili!z twym biednym bratem?
Hrabia zadrżał. Na twarzy Gilberty odmalowała się ciekawość, —.
— Z bratem?— powtórzyła.— Pan hrabia nigdy nam o bracie swym nie wspominał!
— Bo nie chciał zapewne: — zauważył z lekką ironią Cyrano — zasmucać pani bolesnem wyznaniem...
— I w samej rzeczy — wyjąknął Roland — poco budzić przykre wspomnienia, poco wywoływać z przeszłocią smutną, zpomnianą historię, której rozwiązanie nigdy już nie nastąpi?
Zagadkowy uśmiech przemknął po ustach Cyrana.
— Kto wie! — szepnął.
Twarz hrabiego de Lembrat zdradziła wewnętrzny niepokój.
— Opowiedz tę historję, panie Cyrano; bardzo pana proszę — odezwała się ze wzruszeniem Gilberta.
— Historia ta jest bardzo prosta.
Ludwik, brat Rolanda, liczył pięć lat wówczas, gdy ja kończyłem trzynaście i gdy stary hrabia de Lembrat, w którego domu wychowywałem się, polecił mi oswajać to dziecko z zabawami rycerskiemi,będącemi moją ulubioną rozrywką. Uczyłem więc małego Ludwika dosiadać konia, fechtować się i t p.Jednego dnia, gdym był nieobecny w Fougerolles,