Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/83

Ta strona została przepisana.
X

W pokoju Cyrana, przy otwartem oknie, którem wpływało świeże tchnienie poranku razem z jasnem, miłem światłem, siedział przy stole Sulpicjusz Castillan i pisał..
Siląc się na najpiękniejszą kaligrafię, kopjował scenę z „Agrypiny“, która sprowadziła tyle gromów na głowę autora..
Jespan Castillan nie był w humorze, gdyż śpiewał, Taka już była natura tego dzielnego chłopca. Gdy radość napełniała mu serce, nasycał się nią w spokoju; gdy przeciwnie, dolegało mu coś, z ust jego nie schodziły piosenki i żarciki,
Czy chciał on w ten sposób ogłuszać się, czy też był to rodzaj okazywanego losowi lekceważenia — wątpliwość dotąd nie rozwiązana! Cokolwiek bądź, nie wydawał się on nigdy tak smutnym, jak wówczas, gdy był szczęśliwy, i tak wesołym, jak gdy mocno go coś trapiło..
Owego ranka, czy to, że pióro jego źle pisało, czy też sen przykry dręczył go w nocy, Castillan miał minę wielce uradowaną i po raz dziesiąty powtarzał jeden z trioletów, które spłodził mózg jego mistrza:

 Już nie ujrzymy wśród stolicy
Piór zewiesistych, dziarskich wąsów
Które nosili zapaśnicy —
Już nie ujrzymy wśród stolicy!
Kres będzie szaleństw, bójek, pląsów,
Odetchną wolniej zazdrośnicy;
Piór zawiesistych, dziarskich wąsów
Już nie ujrzymy wśród stolicy!

Skończywszy tę strofę. zabierał się do powtórzenia jej po raz jedenasty, gdy do pokoju weszła służąca — osoba starsza. okrągła, świeża, z ruchami najzupełniej męskiemi. Na imię jej było Zuzanna,