Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/89

Ta strona została przepisana.

spokojny, Dostarczymy ci ten dowód, czy też świadectwo, których się domagasz.
I obracając się do Manuela, dodał:
— Idź i przyprowadź tu Ben Joela, Zaczekamy na ciebie.
Podczas, gdy młodzieniec podążał do Domu Cyklopa, Cyrano wtajemniczył hrabiego we wszystkie szczegóły odkrycia.
Roland dowiedział się o zapiskach, czynionych w księdze starego Joela, których prawdziwość poświadczyć mógł w potrzebie jego syn, a może i Zilla, i przekonał się, wobec tych dowodów, że nic mu już nie pozostaje, jak tylko — schylić głowę przed zgotowanym mu przez fatalność losem.
Manuel powrócił niebawem, wiodąc z sobą towarzysza włóczęgi.
Na widok Rolanda, twarz Ben Joela rozjaśniła się nagle, Doświadczony łotr zaczynał dokładniej rozpatrywać się w położeniu.
Jednocześnie i na twarzy hrabiego odmalowało się uczucie ulgi i prawie zadowolenia, W tym zbóju, o twarzy świętoszkowej, o kocich, ostrożnych ruchach, od pierwszego spojrzenia odgadł człowieka, zdolnego do wszelkich ustępstw i pomyślał z uciechą:
Tu uderzyć trzeba, aby zwyciężyć.
Ben Joel, poddany badaniu powtórzył z uległością wszystko, co mówił dnia poprzedniego, I tak samo jak wówczas odmówił wydania drogocennej księgi. Hrabia nie nacierał nań o to zbytecznie i z pozorną szczerością, wyciągając rękę do Manuela, rzekł:
— Bracie! Wszystkie wątpliwości moje rozproszone. Ręczy mi za ciebie Bergerac, mnie zaś głos serca mów; wyraźnie, że jesteś tym, którego od lat piętnastu wyglądam, Chodź do mego domu;