Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/96

Ta strona została przepisana.

nym w uczuciach najdroższych, nie wolno chwytać za najsłabsze nici nadziei?...
— Bezwątpienia wolno. Ale słówko jeszcze. W niedługim czasie ujrzysz Gilbertę, gdyż ani brat twój, ani ja nawet, nie możemy zamknąć pałacu Eaventines przed vicehrabią de Lembrat, jak go zamknęliśmy przed grajkiem Manuelem.
— A zatem?
— Gdy ujrzysz ją, co zrobisz?
Manuel nie mógł opanować wzruszenia, które mu głos na chwilę zatamowało.
— Widzieć ją! — wybuchnął wreszcie z rodzajem dziecinnej trwogi — przemawiać do niej bez sprawienia jej odrazy! Ach! o takiem szczęściu nie myślałem dotąd.
— Trzeba jednak pomyśleć,
— A więc posłuchaj — rzekł po krótkiem milczeniu. — Sądź o mnie jak chcesz: powiedz, żem winowajca, niewdzięcznik, niegodziwiec — wyznać jednak muszę, że gdy ujrzę Gilbertę, gdy do niej przemówię, pierwsze moje spojrzenie będzie błyskawicą namiętności, pierwsze moje słowo będzie wyznaniem miłosnem... Upewnia mnie o tem drżenie mojej ręki, bicie mego serca. Nie! nie czuję się dość silnym, aby nie zdradzić w owej chwili tajemnicy mej duszy, Jestem jeszcze istotą nawpół dziką; strój, który przywdziałem, nie mógł zmienić całkowicie mojej natury, A zatem, drogi Sawinjuszu! jeżeli nie zdołam zdusić w sobie głosu, który woła nieustannie: „Kochaj i rzuć serce swe pod stopy ukochanej“, jeżeli będę musiał być nikczemnikiem i zdradzić zaufanie swego brata, pójdę prosto do niego i powiem: „Wypędź mnie, Rolandzie, zapomnij, że istnieję, wróć mi moje łachmany i moją nędzę, ale — nie żądaj ode mnie, abym się wyparł swej miłości!”...