Strona:Ludwik Stanisław Liciński - Ksiądz Jan Jaskólski.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.

na włosów, bierze ją jak w chmury. Pierwsza kobieta w jego życiu — Helena...
Jaskólski wspominał ciche zmierzchowe chwile, gdy się budziło w nim pragnienie prawdziwego Boga.
Wspominał te żarem dyszące południa, gdy nieme uwielbienia, jak winną daninę, pod stopy Heleny składał i z oczu jej brał objawienie życia.
— W piorunach uczuć i pożądań grozie... W płomiennych wizjach i snach o pieśni Śmierci... W ekstazach życia... O bądź!
Wołał ją do tęsknot, co się w nim rodziły, marzył o bojach, po których szedł jak huragan i mieczem z jej dłoni zwyciężał, czuł, jak w nim prorok powstaje przez nią.
A ona patrzyła w niego dużemi ciekawemi oczyma kobiety i śmiała się. Śmiech wieszał się po twarzy kleryka i zasępiał ją...
— Wyzwól się prędzej na majstra — mówił Wacław — to dasz ślub Heli.
— E, czy twoja siostra zechce czekać tak długo?
— Poczeka, poczeka...
Jaskólski wspominał teraz, jak całą noc przesiedział był wtedy nad stawem,