Strona:Ludwik Stanisław Liciński - Z pamiętnika włóczęgi.djvu/108

Ta strona została przepisana.

Prosił mnie fryzjer o radę. Kazałem mu okraść pryncypała. — Sypiać odtąd nie może...
I tak właśnie jest dobrze. Nieraz chciałbym za cenę modnych peruk sen odkupić u wszystkich fryzjerów i okraść ich z pryncypałów, ale mój uczony z szynku jeszcze nie wrócił i anioł łez nie otarł.

***

Dziwnaś, moja kobieto. Znienawidziłaś męża — oddaj się innemu. Mówisz, że prostytucji się boisz... Cóż ci na to poradzę? Boję się rozmowy z tobą.

***

Był młodzieniec... A że młodzieniec był — kochał... Ośmieszyłem go... Znienawidził mnie za to, ale już nie kocha. Szukałem właśnie takich młodzieńców.

***

Związali mnie i wrzucili do piwnicy. Jacy śmieszni. Myślą, że w piwnicy mniej się litować nad nimi potrafię, niż w salonie.

***

A kiedy przyjdzie sąd ostateczny, ze smołą kotły poustawiają i gotować nas będą. Tak się zdaje niektórym... I zdaje im się, że Bóg smoły —