Boga się wyprzeć może, tak jak oni, i sądzić ludzi według lat służby państwowej będzie.
Pytali, gdzie moje spichrze? Gdzie moja żona i dzieci? gdzie pług mój? pytali... Smutno mi było, ale się śmiałem...
Dziś ja ich pytam, gdzie są ich zasiewy? Gdzie Bóg i wiara? gdzie miłość?...
I narachowałem tysiąc prostytutek po domach publicznych, i tysiąc głodnych drogę mi przeszło, i tysiąc więźniów patrzyło na mnie przez kraty.
Śmieję się, ale mi smutno.
Czci i szacunku żądają. Ten, że miał dziada w senacie, ów, że na porcelanie zarobił, tam ta jeszcze, że ma koronki modne... przy majteczkach.
Dawniej gniewali mnie, teraz — poziewam.
Za to, gdym raz przez nieostrożność pod ich oknami nogę złamał, ziewali tylko... Niech ziewają... Czas przyjdzie — gniewać się będą.