Strona:Ludwik Stanisław Liciński - Z pamiętnika włóczęgi.djvu/142

Ta strona została przepisana.

cia — okna przed burzą pozasłaniali — drżą obaw pełni...
Śnią im się w cichych grobach kwiaty niegdyś żyjące, kwiaty z nadmiaru wrażeń zdychające teraz, jak chore szczenięta. Śni im się młodość wtóra i urodziny przeszłości i tak więdną w swych cichych grobach zasłoniętych od burzy.
I wydaje się im w przedśmiertnej agonji, że to jedna tylko fala rozbrykana wniosła hałas w miejsca zabronione przepisami: przyjdzie miejski sekwestrator i przykuje je łańcuchem do morza.
Śni im się w cichych grobach.
Nie wiedzą, że to idzie Bóg pełen potęgi. Wszystkim kwiatom, co truły, umierać każe... Wszystkim bogom, które wieszczom się śniły, wstawać każe... Wszystkim aniołom młodym rodzić się, a starym umierać... Wszystkiemu życiu się przeistoczyć...
Burza! Burza!...
Łamią się stare kształty, jak zbutwiałe miecze, przeciera oczy człowiek z długowiecznego zbudzony snu. Dnie jego czerwone są pożogą, pod nogami ma trupy. Anioł zagłady z mie-