Strona:Ludwik Stanisław Liciński - Z pamiętnika włóczęgi.djvu/59

Ta strona została przepisana.

austrjackie prawo kierowało w swojem pojmowaniu kwestji prostytucji?
Było to zagrane specjalnie dla mnie. Nie rozumiałem tylko, po co?
— Kawa prędzej! — wołałem niecierpliwie.
„Niewiasta“ wyszła, ale bez kawy.
Jednocześnie ukazał się gospodarz.
— Zabrakło kawy — wyciął z godnością.
Nad kawiarnią na chwilę zawisło niespokojne milczenie... Niby zębami kąsająca cisza...
Prostytutka patrzyła na mnie przerażona... Zaczęła się owijać chustką, owijać, owijać... Nagle wsunęła się, jak dziecko pod stolik i ukryła...
Wtedy pawie wybuchły śmiechem.
Kandydat przyłożył obie dłonie do ust i zapiał koguta.
Śmiech rzucał się po kawiarni, trząsł, spotworniał w jakieś nienawistne zadowolenie.
Redaktor ukłonił się z daleka kapeluszem i zawołał:
— Panie He! Do bajzla stąd!... Smacznego!...
I pawie wśród huraganu śmiechu powoli wychodziły z kawiarni...
Z pełnem przeświadczeniem wyższości...