który znał cały alfabet po kolei od początku i od końca, jako też na wyrywki. W nagrodę pilności został aptekarzem i do współki z lekarzami wmawiał w ludzi, że choroby należy leczyć w ten sposób, aby on mógł codziennie pić koniak. Uczniem będąc, zjadał był mi ukradkiem drugie śniadania, a ja go za to biłem. Stąd węzły przyjaźni...
Ucieszył się bardzo, gdy mnie zobaczył, bo był aptekarzem i nic innego czynić już nie umiał, tylko się cieszył.
Zaprowadził mnie do siebie do domu. Pilno mu było pokazać się całego, chociaż i tak znałem go w całości, i pokazywał mi rozmaite szczoteczki, bindy, krawaciki, karty pornograficzne...
— No cóż? prawda? — chwalił się. — Ani jedno marzenie dziecinne kopyt nie połamało.
Poprowadziłem go do lustra i, wskazując ręką, rzekłem:
— Oto jest człowiek, który między kołyską a apteką nie zobaczył nic, prócz urzeczywistnienia.
On zrozumiał mnie po swojemu i zajaśniał dumą. Podbiegł żywo do szafy, do stolika,
Strona:Ludwik Stanisław Liciński - Z pamiętnika włóczęgi.djvu/74
Ta strona została przepisana.