Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór drugi.djvu/157

Ta strona została uwierzytelniona.
137

Cisza, gzieniegdzie ledwie zadrgnie ziele —
Nagle zaszumią w okół oczerety,
Hukną wystrzały, zabłysną bagnety,
I w koło bure ukażą szynele.

«Do broni! zdrada! krzyknie Narbutt swoim,
Bracia do broni! wszak nas tu okryto,
Objęto w koło, już przejścia zdobyto,
Hej bracia, naprzód za przykładem moim!»

Chwycą za bronie, wnet zagrzmią janczarki —
Już szable brzękły, tu krew tryska z gardła,
Tu ręka zwisła, tam pierś się rozwarła,
Tam bez głów krwawe rumienią się karki.

Wre walka — kipi! Z bałwochwalczą tłuszczą
Rozpaczne serca mężnie ją stoczyły;
Lecz trudno walczyć, gdy nie starczą siły,
Źle jeleniowi, gdy psiarnię nań puszczą.

Narbutt, jak lwica, co swych dzieci broni,
Gdzie ręką sięgnie, gdzie okiem zamierzy,
Tam bezduch pewnie carski sługa leży!
Szalę zwycięztwa w swojej trzyma dłoni.