Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór drugi.djvu/296

Ta strona została uwierzytelniona.
276

A na ziemi białą czapkę
Pan Różycki widzi.

»Hańba brabia! hańba! dalej!
Młoda krew to, młoda!
Tęgi chłopak! — a zabrali —
Szkoda mi go, szkoda!

«Nuż Wizoski!» — A Wizoski
Ruszył samotrzeci,
Szybko, jako piorun boski,
Biała czapka świeci.

Sława Bogu! — huknął, strzelił,
Skłuł kiku na przedzie,
Jak mógł kordem ćmę obdzielił,
I rannego wiedzie.

I znów paśli na rozłogu,
W niebo biła wrzawa:
Sława Bogu! Sława Bogu!
Białym czapkom sława!