Na ziemi rozwił twe kształty panięce
W srebrzystej lilii kwiat.
O Panno! Panno, jakoś wielce zbożna!
Przez twe poczęcie, przez niepokalane,
Nie racz spoglądać na Polskę jak zdrożna,
Ale racz spojrzeć na ranę
Jakże głęboka, otwarta s eroko,
Jak z niej ostatnie włókna krwi się wloką,
Ostatni z piersi dobywa się dech;
Ludy bez serca i króle kamienie,
Pamięć stracona, zatyłe sumienie,
Niemiłosierdzie i śmiech.
O! Panno, Panno, jakoś łaski pełna,
Spójrz jak baranka potargana wełna,
Żałoby, jęki i rzeź;
W obliczu nieba zagniewanej twarzy,
Nad strasznie smętną krainą smętarzy
Oczy błagalne wznieś.
Spraw, niechaj Panno, jako w wieków dali
Na poświęconej blask nosimy stali
Przed nadchodzącą nieszczęść nawałnicą —
I niechaj kościół, gdy świat się zachwieje,
Z bark twej skrzydlatej wiary promienieje,
Boga Rodzico!
T. Lenartowicz.