Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór drugi.djvu/330

Ta strona została uwierzytelniona.
310

Oby z ludem wieczną zgodę
Uświęciły słowa jego!
Gdy go zdradza ręka bratnia,
Jeszcze woła, wznosząc dłonie:
«O was, kmiotki, myśl ostatnia,
Będzie pierwszą po mym zgonie!»[1]

Tam przy słupie, z piersią nagą,
W którą godzi grom śmiertelny,
Stoi starzec z lwią odwagą,
Krzyżanowski, Rusin dzielny!
Piętnem zdrady nieskalany,
Ziemię ojców kochał szczerze;
Potwarz cięższą niż kajdany
Zniósł niezłomny w swojej wierze![2]

Kat w mundurze znowu skinął;
Jękły turmy strzelb odgłosem,

  1. To były ostatnie słowa konającego Zielińskiego. Pierwszy był rozstrzelany w cytadeli kijowskiej, dokąd go zaślepieni wieśniacy dostawili.
  2. Platon Krzyżanowski, Rusin greckiego wyznania, posądzony o sprzyjanie Moskalom, nie chciał się nawet usprawiedliwiać przed śledczą komisją, oświadczając z góry, że wszystko przyjmuje na siebie. Rozstrzelany za współudział niby w powieszeniu szpiega, łącznie z Padlewskim, ojcem Zygmunta, i Rakowskim.