Do naszej broni, do naszej pracy
Bieżmy od komnat do kurnych strzech!
Tam — jeszcze przesąd obelgi miota,
Tu — stara nędza, stara ciemnota.
A chytry potwór pomiędzy niemi
Pełza, rozbratu rozlewa jad;
Gdziebądź podpełznie kłęby ślizkiemi,
Tam swój plugawy zaciera ślad.
I są, co widzą żądło potworu,
Podli — i nie chcą zakończyć sporu.
Stańmy u matki zabitej grobu,
Co wychyliła świętą twarz swą,
Stańmy ze śpiewem do braci obu —
Godźmy, co jedną Bóg zgodził krwią.
Z przesądem walka — a dla ciemnoty
Cierpliwa litość — więc do roboty!
Stańmy u grobu drzwi odemkniętych,
We krwi, co broczy próg w chwili tej
I z matką chlubmy się z jej ran świętych,
Bo wróg je zadał, nie dzieci jej.
Wróg pierzchnie, ona przy strzałów chórze,
Wyszła już z grobu w męczeństw purpurze.