Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór pierwszy.djvu/151

Ta strona została uwierzytelniona.
133

Chodźcie tu za mną wszyscy bez braku,
Tak jak jesteście — dalej! i dalej! i t. d.

Stójcie tu! stójcie! nowa gościna —
Już w oknach wszelkie światło pogasło.
Dam znak, wystrzelę, nie — po co hasło
Tu śpią — nie słyszą — nie nasza wina
Że sen przerwiemy. — Sztukam we wrota —
Ha! stary sługa wychodzi, świeci.
Twój pan śpi teraz? to mi to cnota!
«O nie — on nie śpi — pan mój i dzieci,
Nim trzecie grudnia błysnęło zorze,
Wyszli na czele zbrojnej czeredy —
A teraz cicho — pusto we dworze.
Wyszli na wroga — czy wrócą kiedy?«
Widzicie bracia, mylą pozory;
Takiemu panu błogosław Boże.
Oby tak wszystkie zastać nam dwory!
Jedźmy więc sami — dalej! i dalej! — i t. d.

Jakże noc pyszna, jak lecą konie
Lecą i lecą — a z pod kopyta
Pryskają iskry — połyska błonie.
Śmigają sanki — już świta! świta!
Na niebie blednie czoło księżyca —
Droga skończona — oto granica.