Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór pierwszy.djvu/189

Ta strona została uwierzytelniona.
171

Wielkość! o mój bracie — wielkość ziemskich dzieci,
Ziemskim błotem w ziemskie przestwory wlepiona,
Wpośród mnóstwa światów, wśród słońc miliona,
Ledwie jak robaczek święto-jański świeci.

Pomnisz bracie, pomnisz wielkość dawnych grodów,
Wielkość i bogactwa Azyjskich narodów:
Greczyna potęgę, Rzymu dumne dzieje,
I gdzież są? — Zaledwo dziś z nich proch istnieje.

Pomnisz bracie, pomnisz, kiedy orły złote,
Z nad brzegów Sekwany niebacznie spłoszone,
Nad zdumionej Wołgi zaleciały stronę
I Północ zalały orężnemi roty.

Jak Wisłoki wody, jak śniegi i szrony,
Jasne słońcem, leją barwy dziwne oku —
I iskrzą promieńmi jawnego uroku:
Tak lud Franków płynął w moskiewskie zagony.